Ange Ou Demon Givenchy - tajemnice mrocznego lasu w oczach kobiety wampa
Ange ou demon to perfumy tak złożone i zmienne, że nie sposób ich rozgryźć, takie które pobudzają wyobraźnie i intrygują. W moim odczuciu mogłyby znaleźć się wśród zapachów niszowych. W niczym nie przypominają najpopularniejszych, meastremowych, słodkich kompozycji. Nie jest to zapach "bezpieczny" taki, po który sięgnie każda kobieta, czy taki, po który można śmiało w ciemno sięgać na prezent.
Po ten cudowny i esencjonalny zapach sięgnełam już kilka lat temu, początkowo sugerując się wyłącznie nutami zapachu i opiniami na jego temat. 'Pokochałam go od pierwszego powąchania" i nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że już skądś go znam. Bardzo mocno zapisał się w mojej pamięci prawdopodobnie już dawno temu, być może jeszcze przed swoją premierą dzięki innemu mocno zbliżonemu zapachowi. Takie są moje odczucia \i przypuszczenia. Dzięki Ange ou demon czułam się jakbym przenosiła się w przeszłość, w miejsca szczęśliwe i dobre. Tak silne wrażenia emocjonalne sprawiły, że nie mogłam go nie pokochać. Jednak odcinając zupełnie swoje emocje jestem w stanie zrozumieć osoby, którym może nie przypaść do gustu, a wręcz nieprzyjemnie zaskoczyć i odrzucić.
Jaki właściwie jest to zapach ? Pierwsze akordy, to mocne uderzenie szafranu i tymianku. Delikatnie jakby poganiana wiatrem wtóruje im mandarynka, dodając świeżości tak mocnemu początkowi. Od samego początku otwierają się nam wrota mroku, lasu i tajemnicy. Mogłabym rzec, że kompozycja ta, to Szafranowa Królowa Lasu. Jest gęsto, wilgotno, ciężko i ciemno. Ciężkości zapewne dodaje tu fasola tonka w akompaniamencie mchu dębowego i wanilii. To taki zapachowy gejzer, który co jakiś czas wybucha by za chwile wyciszyć swe tony i uspokoić się. Nie dajcie się jednak zwieść, bo ta chwila nie trwa zbyt długo, by za chwilę mógł nastąpić olfaktoryczny wybuch. To zapach ,który tańczy w rytm pulsu i ciepła ciała nosicielki, co chwilę pokazuje inne oblicze, to anioł i demon zamknięci w jednej butelce i toczący nieustanną walkę i ta walka na mojej skórze nie ma swojego finału . Orzekłabym remis. Po wielu godzinach batalii do głosu dochodzą jeszcze lilia oraz ylang ylang choć mech dębowy z wanilią trwają w swej mocy.
Przez lilię w swym składzie zapach niektórym wydaje się być iście pogrzebowym czy cmentarnym, to dowodzi jak różnie mogą układać się nuty na każdym z nas. Bez wątpienia to mroczny zapach, jednak ja nigdy nie skojarzyłabym go z cmentarzem. To dla mnie mrok, tajemnica, seks i uwodzenie w jednym. To zapach wyniosły i głośny, to oryginalność i ponadczasowość, zapach nie znający wymiaru czasu ani przestrzeni iście kosmiczny, dziwny a zarazem królewski. Wybaczcie, że nie będę tu obiektywna, ale inaczej nie było by to w zgodzie ze mną samą.
Ten zapach zawładnie przestrzenią w której jesteście, zdominuje otoczenie i zwróci jego uwagęTrwałość ma przeogromną - na skórze ponad 11 godzin, na ubraniach jeszcze po praniu.Wiem, że potrafi dekoncentrować towarzystwo nosiciela. Zwraca uwagę mężczyzn. Wielokrotnie byłam komplementowana i pytana czym pachnę, a znajomi wręcz kojażą ten zapach ze mną. Tak - to mój sygnature scent Taki Mój jedyny wyjątkowy, zapachowy podpis - to ja.
W swej wyjątkowości na szczęście nie zauważyłam wzrostu popularności, w przeciwieństwie do równie przeze mnie uwielbianego Angela Thierego Muglera.
#Perfumova #Givenchy #AngeOuDemon #AngeOuDémon
- Głowa
- mandarynka, szafran, tymianek
- Podstawa
- brazylijskie drzewo różane, fasola tonka, mech dębowy, wanilia
- Serce
- lilia, orchidea, ylang-ylang
- Grupy zapachów
- kwiatowe orientalne
- Rok powstania : 2006
- Twórcy: Olivier Cresp, Jean Pierre Bethouart
Ogólna ocena10/10
#Perfumova #Givenchy #AngeOuDemon #AngeOuDémon